Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

691. Cyrulik puszcza krew nie sobie, ale drugim, nie pyta się czy pomoże, czy zaszkodzi, weźmie zapłatę i kwita. Takimi cyrulikami są dziś promotorowie nieustannych składek dla żywych i umarłych, a sens moralny, że mądry bierze, głupi daje.

692. Każda prawda odbija się w źwierciadle podług usposobienia patrzącego; ile ócz, tyle prawd. Ztąd to krocie bohaterów nędznych a zdrajców poczciwych. Na prawdę prawdziwą sto lat trzeba.

683. Wolne zdanie przedewszystkiem! Twoje zdanie oponować, moje zdanie w łeb ci strzelić. Wolne zdanie przedewszystkiem!

694. Ja nie mam, i ty nie miej! I trzask, baba babie stłukła garnek. Historyjka na porządku dziennym.

695. Już ci zapłacę, tylko mnie nie chwal.

696. Bądź, czem chcesz, tylko nie moim przyjacielem.

697. Rozmowa dwóch Jegomościów: Pan kłamiesz. — A Pan nie? — Pan piszesz tylko dla chleba. — A Pan nie? — Pan nie masz sumienia. — A Pan masz? — Jesteś gałganem. — Tak jak ty! — Ruszyli ramionami i każdy poszedł w swoją stronę do swojéj redakcyi.

698. Tyle namnożyło się fałszywych monet, że już teraz i zasługa kursu niema.

699. Uczysz głupiego, a sam głupiś. — Jużci uczonego uczyć nie będę.

700. Słodkie jagody z cudzej szkody.

701. Krucha rada, którą gmin składa.

702. Im więcej kontrolorów, tem więcej złodziei.

703. Dar słodki, a podzięka kwaśna.