Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

542. Bij, zabij na ten przeklęty pieniądz bez czci, wiary! A jednak jego największą winą, że za prędko ucieka.

543. Za kieszenią hultaj, a w kieszeni król; biedny pieniądz sam już nie wie czém jest.

544. Fe! Skradzione pieniądze!.. Schowaj je czemprędzéj.

545. Zubożały wszystko za rozbój uważa.

546. Kupne pochodnie opinii publicznéj, więcéj tam swędu niż światła.

547. Warczeć, szczekać, kąsać, wszystko ma swoją taryfę.

548. Nie boli nie mieć szczęścia do ludzi, ale boli, gdy je mają niegodni.

549. Wybieraj czerwoną albo białą lampę; ale jeżeli chcesz oświecać białą, nie dolewajże oliwy do czerwonéj.

550. Niema zbroi, któréjby nie przebił pocisk niesprawiedliwości.

551. Człowiek sądzi czyn, powód czynu tylko Bóg.

552. Własnego smutku nie roznoś po świecie; ulgi nie doznasz a niemiłym staniesz się gościem.

553. Egoizm nie zna litości.

554. Lenistwo polipem społeczeństwa. Posiekaj na kawałki a z każdego kawałka będzie próżniak, żebrak albo zbój.

555. Biada narodowi, który traci szacunek samego siebie.

556. Matka surowo karci nieposłuszne dzieci, ale łatwo ją rozbraja jedno ich serdeczne uściśnienie i znowu tuli do serca w pierwotnéj niespożytéj miłości obłąkaną dziatwę.