Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

438. Gdzie oparciem strzemiona, blisko od grzywy do ogona.

439. Przy kupionéj szkapie w łeb się drapie.

440. Okpił koniarz koniarza. Wyrok polubowny stanął, aby okpić trzeciego.

441. Kto liczy na niezgodę, dziś ma zysk, jutro w pysk.

442. Młodość szuka zwierciadeł, starość ich unika.

443. Więcéj życia pozłoci łut illuzyi niżeli centnar prawdy.

444. Wystrychnął go na dudka, ale dudek lepiéj na tém wyszedł bo mu został honor.

445. Co innego bawić, co innego błaznować.

446. Kto się spanoszył jeszcze nie pan.

447. Uczony a głupi, latarnia bez świécy.

448. Nauka nie rozum, rozum nie nauka.

449. Runął budynek, ale nie źle był zbudowany, kiedy dziesięć wieków stał.

450. Wielkie były nasze przymioty ale wielkie i wady. Dziś niestety tylko te zostały.

451. Kucharz rosół przesolił; pytanie czy nie byłby jeszcze bardziéj przesolił ogrodnik.

452. Ten tylko zbłądzić może, kto działa; kto śpi, nie grzeszy.

453. Spał lat pięćdziesiąt, potém się dziwi, że drzewa porosły.

454. Wszystkiemi się opiekuje, krom własną rodziną.

455. Próba kucharza gościom nie na rękę.

456. Familijny koncercik i familię odstrasza.

457. Twój talent moja Pani bardzo przyjemny, ale nie dla drugich.