Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Owe gonitwy skoki i wybryki
Niejedni ganią, biorą na języki.

Łania.

O, na języki któż zważa na świecie?

Krowa.

Ha, moja luba, trzeba zważać przecie.

Łania.

Wszakże i dawniej różne były plotki,
Naprzyklad, wiem to od nieboszki ciotki,
Bywał tu kiedyś piękny Bajwół młody...

Krowa.

Oszczerstwo! Kłamstwo wyuzdanej trzody,
Ale jak każde w tym rodzaju dzieło
Wzgardą okryte prędko koniec wzięło.

Łania.

Nie bardzo prędko kiedy doszło do mnie.
Nie sroż się zatem na mnie tak ogromnie,
Bo się różnimy jedną tylko siłą,
Jaka być musi między jest a było.

Krowa.

W gorzkie jak widzę przechodzisz wymówki,
Ale kto jak ja dwie młode Jałówki
Ma na wydaniu, musi baczyć ściśle,
Gdzie je prowadzić.

Małpa.

Na paszę, ja myślę;
Na paszę Krówko, tam nic nie zamęci
Czystych przykładów i niewinnych chęci.

(Do Łani na stronie.)

Co się tam wdajesz z tą głupią sędziną.