Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pan.

W wodzie? O! takiej grzeczności ani zazdrościć ani naśladować mogę.

Pani.

Cóż ja mam robić? Boże mój! Boże mój!

Pan.

Oto w kącie skromne łóżeczko, połóż się Pani i śpij — prześpisz zmartwienie.

Pani.

Na tem łóżeczku? okropieństwo!

Pan.

Okropieństwo. Jak się podoba, nie śpij Pani.

(Zbliża się do łóżka i paltot zaczyna odpinać.)
Pani (przestraszona.)

Co Pan chcesz robić?

Pan.

Chcę robić, czego Pani nie chciałaś, chcę się spać położyć.

Pani.

Ależ to być nie może.

Pan.

Chciej Pani być spokojna, ja zdejmę tylko paltot.

Pani.

Ależ to niegrzecznie, to nieprzyzwoicie, tego nikt jeszcze nie widział — dama ma siedzieć na zydelku, a Jegomość na łóżku rozciągnięty ma chrapać jak basetla.