Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Agata.

Byłabym twoją rękę przyjęła bez wątpienia, ale lepiej, że się tak nie stało. Będę zawsze kochać cię jak brata, ale bylibyśmy ze sobą pewnie nieszczęśliwi. Ty musiałbyś mnie zawsze hamować, a ja ciebie podganiać.

Podziemski.

Ale moja panno Agato, pozwól sobie zrobić uwagę, że to z bankierem śliska sprawa. Wyłącznie przeciwko Winerowi nic nie mam, ale teraz bankierów jak grzybów po słocie — same bankiery — miasto przeistoczone. Dawniej nie było żyda bez brody, teraz niema brody bez żyda. A wszyscy pokazują gruszki na wierzbie; biada, kto uwierzy!

Agata.

Wiemy, wiemy to wszystko.

Podziemski.

Nie chcę rzucać kamienia na nikogo, ale tylu finansistów po giełdach włóczy się wolno i swobodnie, że dla równouprawnienia zapewne i w kryminałach zdjęto teraz łotrom kajdany.

Agata.

Być może, być może — ale nie o tem mowa. Nareszcie wszelka rozprawa zbyteczna, bo rzecz skończona.

Leon.

Tak prędko, tak nagle! — galopem! — cwałem — to nie do pojęcia!