Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Podziemski.

Jużci dla siebie nie schowam.

Leon.

O tego jestem pewny — i z tego względu wszyscy... podobno... mogą być spokojni... Ale jednak należałoby się zastanowić pierwej... Tajne! tajne... to dobrze dla tych, co biorą, ale nie dla tych, co dają.

Podziemski.

Teraz trzeba tylko dawać. Jak mi nie dasz, dzienniki ogłoszą żeś gałgan.

Leon.

O! o! Wyrok bez sądu, ależ to okropny, obrzydliwy teroryzm.

Podziemski.

Teraz taki zwyczaj i obyczaj. Dzienniki przeciwne zdanie mogą obrzucać błotem, ale teroryzmu niema — wszakże wolno dać, albo nie dać.

Leon.

Prawda i to... wolno dać albo nie dać... a może tylko obiecać.

Podziemski.

O! tego nie zrobisz.

Leon.

Zapewne, że podobno nie zrobię, lubo to teraz zwyczaj i obyczaj.

Podziemski.

Daj kwita.

Leon.

Daj daj, łatwo mówić, ale jak dawać nie stanie.