Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Barbi.

Nie.

Baron.

Pani! Pani! ściągniesz wielką biedę
Na swego ojca.

Negri.

Baron tym razem jest szczery...

Otylda.

Schowaj więc te papiery.

Baron.

Co to jest?

Otylda.

Papiery
Ojca, których nie trzeba by w rękę dostali
Nieprzyjaciele nasi...

Baron (cofając się.)

Ani kroku dalej!
Paroli, Barbi, Negri, bądźcie mi świadkami,
Żem nie dotknął rękami, nie widział oczami.

Otylda.

Niechże schowa Pan Barbi.

Barbi.

Dziękuję. (Na stronie.) Judyta!
A ten jak spojrzy na mnie, aż w mózgu zaświta.

Negri.

Mnie, mnie powierz Otyldo, — stracę chyba z głową,
Ale pozwól mi jedno, jedno tylko słowo.