Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na twe własne żądanie, zapis na rzecz moję,
O który jak nie stałam, tak i dziś nie stoję;

(Ironiczny uśmiech Barona.)

Lecz podług was bankierów, wielki stwórca świata,
Nie spoczął dnia siódmego, lecz stworzył dukata.

Baron.

Na honor! dowcip tobie jak pachołek służy.

Pamela.

Po roku niebytności, wróciłeś z podróży.
Wróciłeś z Ameryki.

Baron.

Swiat pyszny! dziewiczy!
Kto zmierzy owe bory, kto rzeki przeliczy,
Kto ową wegetacyę...

Pamela.

Nie o tém tu mowa —
Wróciłeś, a o naszym ślubie ani słowa.

Baron.

Ach, ty nie wiesz Pamelo, co to huragany,
Jak piętrzą wyżej żagli, spienione bałwany.

Pamela.

I cóż to ma do rzeczy?

Baron.

Spienione bałwany...

Pamela.

Lecz cóż to ma do rzeczy?

Baron.

Argument nie przeczny,
Że po trudach żeglugi, spoczynek konieczny.