Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sunki — Serafin został bogatym, ty nic do wspólnego nie przyniesiesz gniazdeczka. Może.... może, powtórzę to dwa razy, może być iż Serafin pojmie, że do lepszego, do stosowniejszego związku wolno mu rościć sobie prawo.

Paulina.

Tego nie spodziewam się znając jego szlachetny sposób myślenia.

P. Zielska.

I ja się nie spodziewam, ale chociaż tego nie wyzna, jednakże dane ci słowo stanie mu się ciężarem — jakie nadal z nim pożycie możesz sobie obiecywać.

Paulina.

A więc zdaniem cioci mam z nim zerwać?

P. Zielska.

Nie, nie zerwać, ale godność twoja każe ci zwrócić mu słowo, pozostawiając do jego woli utrzymać dawne przyrzeczenie pomimo zmienionych stosunków, albo też przyjąć zwrócone słowo. Jeżeli nie przyjmie zwrotu obietnicy, będziesz przekonaną o jego miłości; jeżeli zaś przyjmie, stracisz wprawdzie świetne położenie, ale godność swoją zachowasz nienaruszoną.

Paulina.

Wprawdzie... nie wiem... może...

P. Zielska.

Idź, idź moje dziecię, pomyśl nad tém com powiedziała — lepiej się wahać jakiś czas, niż po czasie żałować.

(Paulina odchodzi.)