Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

(p. k. m.)
Marta uszła méj zemsty... lecz jéj spólnik został...
Ha! Hryńku coś mnie trwogą lat szesnaście chłostał,
Teraz mam wolne ręce... odpłacę ci godnie. (dzwoni)
Moja zemsta spóźniona tém lepiéj ubodnie. (dzwoni)
(Michał nieśmiało pokazuje głowę we drzwiach)
Jest tam gdzie Narcyz? wołać.
(Michał odchodzi.)
Wrę zemsty zarzewiem...
Wszystkich w pień... nie, nie wytnę... ale co?.. sam nie wiem.





SCENA VI.
Morderski, Narcyz.
(Narcyz bardzo blady zatrzymuje się przy drzwiach i postępuje nieśmiało za każdém: Tu! coraz głośniéj wyrzeczoném.)
Morderski.

Tu!.. Tu!.. Tu!.. Hryńka zaraz każ zakuć w kajdany.
Dziś jeszcze do urzędu ma być odesłany —
Eskortować go będziesz — ze stosowną strażą —
Spodziewam się, że wkrótce powiesić go każą —
To będzie dla mnie dosyć — nie żądam nic więcéj —
Lecz téj rozkoszy nie dam i za sto tysięcy.
Jeśli ci więc mille tonnerres! miłe jeszcze życie,
To go z oka nie spuszczaj — wartuj należycie,
Bo jak ten łotr, zbój, hultaj ujdzie z twojéj łaski,
To, jakem stary żołnierz, złupię cię na trzaski!

(Mówiąc ostatni wiersz chwyta czapeczkę i zamaszysto kładzie sobie na bakier, ale biorąc czapeczkę wytrąca pod nią będący list Narcyza jak można najdaléj od siebie. Narcyz skręca się ku drzwiom po kilka razy, ale zawsze zatrzymany słowem Morderskiego.)