Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Morderski.

Kto?

Zosia.

Hryńko.

Morderski.

Dał?... tobie?

Zosia.

To jest... przysłał... lecz na cóż teraz o to pytać...
(pokazując list)
To, to mój skarb... list ojca...

Morderski (sięgając).

Po co baśnie czytać?
Zedrzeć, zniszczyć... ja nigdy nie pisałem słowa...

Zosia (cofając list).

Ależ mój Ojciec pisał, o mym Ojcu mowa,
Ojcu szlachetnym, mężnym, co mi śle w spuściźnie
Ofiarę, którą przyniósł sławie i ojczyźnie...
A ja, ja, nawet jego nazwiska nie znała!

Morderski.

I Marta, matka twoja, Marta go nazwała?

Zosia.

Marta nie matką moją.

Morderski.

Co? — Nie twoją matką?? —
Marta? —

Zosia.

Nie — dziś więc wiemy, co było zagadką,
Zkąd w jéj ostatnich chwilach ta jéj rozpacz dzika,
Że nie mogła nieszczęsna odzyskać języka.