Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/069

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    Morderski.

    Nim jeszcze odjadę
    Chciałbym się, wprzód przekonać czy mu damy radę.
    Bo jeśli się upartym, zuchwałym okaże
    To w inne lepsze ręce odstawić go każę.
    No!

    Narcyz.

    Ależ Jaśnie Panie jak areszt otworzę
    Hultaj i Jaśnie Pana poturbować może.

    Morderski.

    O! o! o! Śmiałby?!..

    Narcyz.

    Śmiałby.

    Morderski.

    Tracąc respekt wszelki
    Wziąć się do mnie fizycznie?

    Narcyz.

    Ma apetyt wielki.

    Morderski.

    Piramidalny hultaj i kłopot nie lada.
    Grozić mojej osobie!.. cóż jednak powiada?

    Narcyz.

    Ryczy Panie jak wściekły... tak strasznie... tak srogo...

    Morderski (oglądając się).

    Ryczy? — Pachołki tu są?

    Narcyz.

    Nie, nie ma nikogo.

    Morderski (p. k. m.).

    Ale przecieć coś mówił.