Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dolski.

Czarny włos jest piękny, bardzo piękny... ale o gusta, jak mówią, sprzeczać się nie można.

Matylda.

A więc może lepiéj się podoba włos jedwabny, jasny jak blady promyk słońca.

Dolski (z zapałem).

Sliczny, cudny, boski... (ciszej spokojnie) cudny... boski.

Matylda.

Ciemne oko, bystre, czarnemi zacienione rzęsami zdaje mi się, że piękne... prawda? (Dolski spojrzawszy jéj w oczy, milczy.) Co? nie?

Dolski.

Piękne, ale...

Matylda.

Ale się Panu nie podoba... Ładniejsze więc może oko niebieskie łzawe, przejrzyste, które błękit nieba odbijać się zdaje.

Dolski (z zapałem).

A tak łagodne, swobodne, pełne dobroci, aż w głąb serca sięgające... (ciszéj spokojnie) Serca sięgające.

Matylda.

Usta małe.

Dolski.

Jak poziomka.

Matylda.

Postać...