Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Filip (ironicznie).

Zatém ludzkość wzbraniać każe.

Łatka.

Każe, Fipciu, każe, każe,
Bo kapitał mój narażę.

Filip.

Który nie chce takiej jazdy.

(Łatka biegnie do drzwi, słucha i wraca)
Łatka.

Ratuj nas więc, mnie z Leonem —
Pędź czém prędzej, uprzedź Pana,
Zajmij miejsce, leć balonem.

Filip (z uśmiechem po krótkiém zadziwieniu)

Lecz zejść każe, ledwie zoczy.

Łatka.

Nie słysz.

Filip.

Kiwnie.

Łatka.

Zamknij oczy.

Filip.

To mnie ściągnie.

Łatka.

Nie dostanie,
Będziesz nad nim.

Filip.

Gotów strzelić.

Łatka.

Chybi pewnie.