Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Daj więc baczność na me słowa.
Rejent wykradł narzeczonę
I chce tobie dać za żonę;
Miałby tryumf w tym sposobie,
Lecz ja umiem radzić sobie —
Lub do turmy pójdziesz na dno,
Gdzie, że siedzisz ciężko zgadną,
Albo — rękę oddasz Klarze. —
A jeżeli Starościanka
Pójść nie zechce do ołtarza,
Jest tu druga jej bratanka,
Tej za ciebie pójść rozkażę. —
Tobie żonka jakby Nimfa,
Podstolinie grochowianka,
Rejentowi tęga fimfa,
A mnie zemsta doskonała —
Tak się skończy sprawa cała.

(milczenie)
Wacław.

Ale...

Cześnik.

Tutaj niema: ale.

Wacław.

Zaraz...

Cześnik.

Zaraz, albo wcale.

Wacław (do Klary).

Mamyż wierzyć?

Klara.

Ha, to wierzmy —
(do Cześnika)
Ślub brać dziś?