Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale każdy z ócz mych czyta.
Wtém Miledi, Bóg-kobieta,
Lecz w zazdrości diablik mały,
Wciąż mnie szczypiąc pod serwetą,
Napół z płaczem dwakroć pyta:
„Zkąd masz styczność z Hanny losem?“
Ach, spokojną bądź w tej mierze —
Szepnę w uszko wdzięcznym głosem —
Przyjaciela Hanna bierze.

Podstolina.

Ależ kogo? powiedz, kogo?

Papkin.

Wszyscy wybór chwalą zgodnie...
Bo nie chwalić jakże mogą!

Podstolina (na stronie).

Ha! rozumiem.

Papkin.

Człowiek grzeczny,
I majętny, i stateczny.

Podstolina (na stronie).

Od Cześnika ma zlecenie,
I zachodzi tak zdaleka
Tam, gdzie go się dawno czeka.
Głupi mędrek.

Papkin (na stronie).

Tam do licha!
Ona zerka, ona wzdycha —
Czy nie myli się w osobie?
Może we mnie... dałżem sobie!