Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A to plaga, boska kara,
Do mnie młoda, do mnie stara.
Jeszcze zerka... czy szalona!
Tu żartować niema czego —
Zjadłbym śledzia z rąk patrona,
A mnie po co, na co tego!
To już dłużej trwać nie może.
(do Podstoliny) Pozwól Pani: Cześnikowi
Gratulacją niechaj złożę.

Podstolina.

Więc to jego mam być żoną?

Papkin.

Jakież czynisz zapytanie?
Bajkęż by to rozgłoszono?

Podstolina.

Bajkę dotąd.

Papkin.

Lecz się stanie
Wkrótce prawdą. — Czy się mylę?

Podstolina.

Ciekawości zkądże tyle?

Papkin.

Gdyby Cześnik rozogniony,
Wskróś przejęty twemi wdzięki,
Drgnął miłością i rzucony
Do nóg twoich, błagał ręki?

Podstolina.

Cieszyłby się z odpowiedzi.
(odchodzi we drzwi prawe)