Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Fabricio.

Jeszcze nie śpią, ale chcieliby spać.

Antonio (siadając na krześle po prawej stronie).

Co tam spać. I tak krótkie życie, jeszcze na sen tracić.

Fabricio.

Dobrej nocy, Sinior Antonio.

Rozyna.

Dobrej nocy, Antonio.

Fabricio.

Jeszcze to nie śpisz?

Antonio.

Śpijcie kiedy chcecie, ja sobie jeszcze zaśpiewam.

Fabricio.

Przeklęty nocleg!

Antonio (śpiewa).

Tam na górze wysoko,
Patrzy dziewczę przez kratę;
Zapłakane ma oko,
Czarne włosy za szatę.
Płacze, płacze, w głos:
Smutnyż, smutny jest mój los,
Stary pan kocha mnie,
A ja nie, a ja nie.
A tam w sukni bogatej
Jedzie panicz doliną,
Rzucił okiem na kraty,
Zrozumiał się z dziewczyną.
Skłonił, skłonił, skłonił dłoń,
I uderzył potem w broń: