Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz kiedy głupstwem chce zabawić kogo,
Krzywdzi go wtenczas i złą idzie drogą.

Gustaw.

Prawda Stryjaszku, prawda co do joty;
Co to za szczęście, że cię mam przy sobie,
Że zawsze radzisz w tak jasnym sposobie,
Bo nie raz głupstwo byłbym zrobić w stanie.

Radost (wznosząc oczy ku niebu).

Byłby?

Gustaw (ściskając go)

Dziękuję, mój Stryjaszku złoty,
Za twoję radę, za twoje kazanie,
Wszystko już teraz, jak każesz, tak zrobię.

Radost (prosząc).

Więc te rozmowy....

Gustaw.

Ej tam u kaduka!
Już w gardle stoi to wiejskie gdakanie!

Radost.

O... o... już zły, już.

Gustaw.

Nazbyt wielka sztuka,
Z miasta przybywszy wiejskie bawić panie.
Wspomnij świat wielki: — Ho, ho! górne tony.
Mów o rolnictwie: — zacóż to nas trzyma?
Czy nad młot, omłot, innej treści niema?
O literaturze: — fiu! jaki uczony!
Żartuj: trzpiot z ciebie. Nie żartuj: rozumny.
Bądź wesół: szydzisz. Bądź smutny: pan dumny.
Dosyć, że na wsi nim będziesz poznany,
Mów i rób co chcesz, zawsześ wart nagany.

Radost.

Ależ Aniela czy jej także warta?