Ta strona została przepisana.
Czesław.
Panowie, wszak to wszystko żarty.
SCENA XI.
Zofia, Czesław, Baron, Wtorkiewicz, Smakosz.
(Smakosz wygodnie ubrany, duży kapelusz słomiany)
Zofia.
A! Smakosz.
Smakosz (pocałowawszy w rękę, rzuca się na krzesło).
Ach królowo! twój podnóżek skona,
Jeśli nie dasz rumianku; niestrawność szalona.
Zofia (dzwoniąc).
Kiedy téż już przestaniesz i truć się i leczyć?
Smakosz (do Stefana).
Rumianku! ach rumianku — nie mogę ja przeczyć
Że serdecznie jeść lubię, bo któż jeść nie lubi?
Lecz dziś nie przysmak żaden ze świata mię gubi.
Czesław.
I cóż więc? może naczczo wyjechałeś z domu.
Smakosz (zrywając się).
Jak można takie głupstwo przypisywać komu! (siada)
Wtorkiewicz.
Ha! ha, ha!
Baron.
Nasz pan Smakosz nie umrze ze czczości.
Wtorkiewicz.
I niech mię djabli wezmą, dobrze że nie pości.