Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie dość, całe już miasto jego wiersze czyta,
Zwłaszcza kobiety, każda jak marcypan chwyta.
Żadna nie wie co kura, co jaja, kurczęta,
Nie wie co mąka, krupy, a wiersze pamięta;
A moja panna Zuzia najbardziej bryknęła,
Czytywać jego wiersze i lubić zaczęła.
No, myślę sobie, wiersze, kto tam to uważa;
Ba! aż tu dalej panna z wierszy do wierszarza.
Hola Mospanie! nie ucz! diabli z tej nauki!
Co mi z tego dobrego?

Astolf.

Z tej nauki, wnuki.

Kapka.

Do nóg upadam.

Astolf.

Nie chcesz?

Kapka.

Pan nadto wesoły.

Astolf.

Co, nie chcesz dać mu córki? dla czego?

Kapka.

Bo goły.

Astolf.

Cóż ci to może szkodzić?

Kapka.

A cóż więcej szkodzi?

Astolf.

Ale, kiedy córka chce, wszakto o nią chodzi.