Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wacław.

Niedrogo.

Elwira (po krótkiém milczeniu).

Pewnie duży mróz dzisiaj?

Wacław.

Duży.

Elwira (ziewając).

Bardzo duży?

Wacław (wstając).

Ale z tym mrozem nie nudź też mnie dłużej,
Cóż mróz, czy upał obchodzić mnie może!

(chodzi; długie milczenie).

Ale wszakże dziś teatr, mamy pono lożę?

Elwira.

Mamy.

Wacław.

Trzeba więc jechać, bo moda minęła,
Z piątego aktu sądzić o dobroci dzieła.


(Elwira odchodzi.)





SCENA IV.
Wacław.

Ach, nim się człowiek, niestety, ożeni,
O, jakże mało swoję wolność ceni!
Aż zakosztuje tej kwaśnej słodyczy,
Dopiéro sobie co miał niegdyś życzy.





SCENA V.
Wacław, Justysia.
(Justysia wbiega wziąść robótki pani)
Wacław.

Dobrze żeś przyszła, Justysiu kochana.
Dybię na chwilę od samego rana,