Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Major.
(spoglądając na Florę i Lubomira)

Z wszystkiego wiec wnoszę...


Geldhab.

Co się dotąd zdarzyło, zapomnijmy, proszę,
Lepiej szukajmy szczęścia w dawném przedsięwzięciu;
Lubomirze, pozwalam, bierz Florkę po Księciu.


Major.

Szczęść Boże, tam do licha!


Lubomir.

Nie, w jej duszy zmianie,
Uczynić ją szczęśliwą nie byłbym już w stanie.

(do Flory)

Kochałem cię zbyt stale, bo cię inną znałem,
Dziś twój sposób myślenia jest naszym przedziałem.
Szczęścia twojego pragnę, dar twej ręki cenię,
Lecz biorąc go, rozsądnych zamiarów nie zmienię.

(kłania się z wielkiém uszanowaniem i odchodzi)


Major.
(wysłuchawszy z wielką uwagą.)

Dobrze! Taka to dumy zwykła jest zapłata,
Nadzieje zawsze próżne i wzgarda u świata.

(do Geldhaba.)

Nadtoś myślał o księstwie, gdy Książę o groszu,
Tak osiadłeś na lodzie, a Panna na koszu.