Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   80   —

byłbym może w ogrodzie zawiązał jaką intrygę, któraby oczerniła jaką kobietę, kosztowała pchnięcie szpadą mężczyznę, i rozerwała księcia na jakie trzy dni.
I spojrzał na zegarek.
— Teraz zapóźno. Godzina ranna, wszyscy powracają do króla, gdzie ma się noc zakończyć. Szkoda!... stracona sposobność, a o podobną dość trudno.
Wymawiając te słowa, jakby chciał przywołać swoją dobrą gwiazdę, zbliżył się ze złością do okna, wychodzącego na pustą część ogrodu. Natychmiast, jakby miał na swoje rozkazy złego ducha, spostrzegł powracających do zamku mężczyznę i osłoniętą kobietę, w której poznał tę samą, co przed pół godziną zwróciła jego uwagę.
— A! mój Boże — pomyślał, uderzając się w czoło — niech mnie Bóg skarze, jak mówi nasz przyjaciel Buckingham, to jakaś tajemnica!
I spiesznie wybiegł na schody zobaczyć zbliska kobietę i jej towarzysza. Lecz, przybywając do bramy małego dziedzińca, zetknął się prawie z księżną, której promieniejąca twarz zapowiadała miłe w sercu uczucia. Na nieszczęście, księżna była sama. Kawaler domyślił się, że, skoro ją widział przed pięcioma minutami z mężczyzną, mężczyzna ten nie musi być daleko. Zaledwie więc znalazł tyle czasu, że powitał księżnę, ustępując jej z drogi; następnie, kiedy śpiesznie postąpiła kilka kroków, jak kobieta, nie chcąca być poznaną, i kiedy kawaler przekonał się, że nazbyt jest zajęta sobą, aby na niego zwracała uwagę, wybiegł do ogrodu, bacznie oglądając się na wszystkie strony i tyle obejmując widnokręgu, ile mógł wzrokiem zatoczyć. Przybył jeszcze na czas; mężczyznę, który odprowadzał księżnę jeszcze było widać; ale szedł on pośpiesznie ku jednemu ze skrzydeł zamkowych, za którem zniknął. Nie było ani minuty do stracenia; kawaler pogonił za nim, a chociaż biegł co tchu, nieznajomy zniknął. Łatwo jednak było odgadnąć, że ten, którego kawaler gonił, szedł zamyślony i z głową schyloną pod ciężarem szczęścia, zatem postępował zwolna, a ponieważ wszedł do zamku, można go było wyśle-