Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   293   —

Teraz zkolei pana de Wardes dreszcz przeszedł; przygryzł tylko usta.
— Nie, księżno — odrzekł — prawie nic.
— Jednakże; w czasie tak nieznośnego upału...
— Powietrze morskie jest chłodne, a nadto miałem pociechę.
— Tem lepiej!... Jaką?
— A te, że przeciwnik mój więcej cierpiał ode mnie.
— Czy był ciężej od pana raniony? nie wiedziałam o tem — podchwyciła księżna z zupełną obojętnością.
— Myli się, Wasza książęca mość, albo raczej nie chce zrozumieć moich wyrazów; nie mówię bynajmniej, aby jego ciało więcej cierpiało od mego, ale ugodzony był w serce.
— Jakto!... pan de Buckingham w serce został ugodzony? — zapytała z uśmiechem księżna — nie wiedziałam dotąd, że rana w sercu da się uleczyć.
— Niestety!... księżno — odpowiedział grzecznie de Wardes — kobiety wierzą w to i to właśnie daje im nad nami wyższość, pochodzącą a zaufania w siebie.
— Moja droga, źle to pojmujesz — odezwał się książę zniecierpliwiony — pan de Wardes chce powiedzieć, że książę de Buckingham był ugodzony w serce, ale nie mieczem.
— A!.. rozumiem — zawołała księżna — to żart ze strony pańskiej. Ciekawam tylko, czy panu de Buckingham spodobałby się ten żarcik, i, prawdę mówiąc, szkoda, że go tu niema.
Błyskawica zajaśniała w oczach młodzieńca. Odrzekł też z przyciskiem:
— I ja tego żałuje.
Księżna zmieniła przedmiot rozmowy.
Jak wiadomo, zmieniać rozmowę, jest przywilejem monarchów, których etykieta nakazuje szanować. Dalsza rozmowa była umiarkowana; główni aktorzy skończyli już swoje role. Księżna wcześnie się oddaliła, a książę, który chciał a nią porozmawiać, podał jej rękę. Kawaler Lotaryński lękał się, aby dobre nie nastąpiło pomiędzy małżonkami porozumienie, gdy ich spokojnie zostawi z sobą razem. Udał się zatem do apartamentu księcia, aby go zaraz pochwycić, gdy powróci,