Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale i przez setki gapiów, którzy wyrastają jak z pod ziemi w podobnych wypadkach.
— Zginąłem — była myśl Andrzeja.
I rzeczywiście, dla człowieka w takiem, jak Andrzej, położeniu, uwięzienie było równoznaczne z sądem przysięgłych, wyrokiem, no i gilotyną.
Na moment porwał się za włosy, drgając konwulsyjnie.
Na myśl o tem wszystkiem mogło, istotnie, ogarnąć szaleństwo.
Ludzie typu Benedykta nie ulegają jednak tak łatwo.
Więc też niewyraźny uśmiech wykwitł na twarzy zbrodniarza. Spojrzał przed siebie, podszedł do biurka, wziął pióro do ręki i napisał kilka wierszy:
— „Nie mam wyjątkowo czem zapłacić za numer i kolację, jednak jako uczciwy człowiek pozostawiam szpilkę z szafirem, wartości przewyższającej z pewnością wielokrotnie sumę należności. Za dwa, trzy dni przyjadę, ażeby szpilkę wykupić i uregulować rachunek. Dla uniknięcia wstydu, wyszedłem o świcie.
Gdy skończył pisać, wyjął szpilkę z chustki i położył na liście. Potem uchylił drzwi, pozostawiając je nawpół przymknięte, jakby je zapomniał zamknąć, wsunął się do komina tak zręcznie, jakby już nieraz próbował tego sposobu i zaczął się piąć ku górze.
W tej samej chwili żandarm z komisarzem policji wchodzili na schody. Był więc czas najwyższy, by się ratować ucieczką.
Musimy wyjaśnić czytelnikom, jakim sposobem policja tak szybko natrafiła na ślad Benedykta.
Otóż z Paryża na wszystkie strony wysłane były natychmiast po ucieczce zbrodniarza, drogą telegraficzną, zawiadomienia, ażeby władze miejscowe starały się pochwycić obwinionego.
Compiegne było siedzibą królewską, miało więc liczne władze i dużą załogę, poszukiwania więc rozpoczęły się natychmiast; po otrzymaniu zawiadomienia, na hotele odrazu zwró-