Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był tam również i pan Danglars, konie którego omal nie zabiły wczoraj mej macochy i brata.
Ja czytałam dziennik dziadkowi, zaś ojciec mój rozmawiał z bankierem o przyszłem małżeństwie wice-hrabiego de Morcef z panną Danglars. Gdy doszłam do ustępu, który dotyczył ciebie, zatamowało mi oddech, czułam się bardzo szczęśliwą i przeczytałam nazwisko twoje. Musiałam przeczytać je niewyraźnie, gdyż polecono mi przeczytać to samo raz jeszcze.
— Droga Walentyno!
— Otóż zaledwie nazwisko twe przeczytałam, mój ojciec natychmiast odwrócił głowę, byłam przekonana (patrz, jak szaloną jestem), że cały świat, na wzmiankę twego imienia, — jak piorunem rażony zostanie, to też niebardzo mnie zdziwiło, że ojciec mój, gdy nazwisko twe usłyszał — zadrżał widocznie, a nawet, — że zadrżał i pan Danglars.
— Morrel... zawołał ojciec mój, zaczekaj no! Czy to nie z tych Morrelów, zaciekłych Bonapartystów, co nas nabawili tak wielkiego nieszczęścia w 1815 roku?
— Z tych samych — odpowiedział Danglars — zdaje mi się nawet, że ten udekorowany jest synem owego kupca marsylskiego.
— W rzeczy samej, tak jest — powiedział Maksymiljan. — I cóż twój ojciec odpowiedział na to?
— Rzecz okropną, której nie śmiem ci powtórzyć.
— Powiedz... prosił z uśmiechem Maksymiljan.
— Cesarz — mówił więc ojciec mój dalej — wiedział dobrze do czego użyć można takich fanatyków. Powołał ich wszystkich do wojska, bo do tego tylko byli oni zdatni. I spostrzegam z radością, że król używa ich również do tego jedynie, aby zagarnęli Algier.
— Istotnie — zauważył Maksymiljan, gdy z ust Walentyny usłyszał te słowa — jest to dosyć zwierzęca polityka. Niech cię więc nie boli to, co ojciec twój powiedział. Pod tym względem i mój ojciec w niczem mu nie ustępował i on bowiem powtarzał nieustannie: „Nie pojmuję, z jakiej dobrej racji cesarz, który tyle zbawiennych zrobił rzeczy, nie utworzy pułku z sę-