Pani de Villefort, widząc taką zmianę, bez wahania wsiadła do powozu i wkrótce stanęła przed swym pałacem, na przedmieściu Saint Honore.
Gdy się znalazła w swym buduarze, po krótkim odpoczynku napisała następujący list do swej przyjaciółki, baronowej Danglars:
„Kochana Herminjo! Przed chwilą, cudem tylko uratowana zostałam wraz z mym synem! I to przez tego samego hrabiego Monte Christo, o którym tak wiele mówiliśmy wczoraj wieczorem.
Nie spodziewałam się, bym go miała tak prędko zobaczyć!
Wczoraj z takim zapałem o nim mówiłaś, że ledwo mogłam stłumić w sobie śmiech, teraz widzę jednak, że ten twój entuzjazm był niczem, w porównaniu z wrażeniem, jakie człowiek ten wywiera na tych, którzy mieli sposobność zobaczenia go.
Konie Twoje poniosły i powóz byłby został potrzaskany w drobne kawałki, gdy wtem, jakiś arab, czy negr, czy nubijczyk, jednem słowem czarne jakieś stworzenie, w służbie hrabiego się znajdujące, na jego rozkaz, o ile mi się zdaje, zatrzymuje rozszalałe konie, sam się na śmierć narażając.
W tym samym momencie sam hrabia wybiega ze swego domu, porywa mnie wraz z Edwardkiem na ręce i unosi w głąb swego pałacu, a następnie jakimś cudownym eliksirem przywraca synowi memu przytomność, a może życie nawet.
Po wypadku tym konie twe są znacznie osłabione i robią wrażenie, jakby były zawstydzone tem, iż jeden człowiek zdołał je poskromić...
Hrabia jednak polecił mi zakomunikować Ci, że racery twe po dwudniowym odpoczynku wrócą do dawniejszego swego kwitnącego stanu, nie będą tylko już nigdy tak straszne, jak to dzisiaj miało miejsce.
Bywaj zdrowa! Nie dziękuję Ci wcale za mój spacer dzisiejszy, gdy jednak pomyślę, że dzięki szaleństwu koni Twych miałam możność poznania hrabiego Monte Christo, wprost zbrodnią mi się zdaje nie być Ci za to wdzięczną bez granic. Cudzoziemiec ten, przy swoich nieprzebranych miljonach, zdaje się
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/253
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.