Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Malty — Indjaninem, Chińczykiem... Nosisz nazwisko hrabiego Monte Christo, to znów każesz się nazywać Sindbadem żeglarzem. Jesteś kosmopolitą, bogaczem bez ziemi, a jednak, gdy tylko stanąłeś w Paryżu, odrazu stałeś się paryżaninem, pod jednym przynajmniej względem. Chwalisz się wadami, których nie masz, a ukrywasz cnoty, które cię zdobią.
— Drogi vice-hrabio — odpowiedział Monte Christo — we wszystkiem co powiedziałem i zrobiłem nie widzę nic, coby mi mogło zjednać u ciebie i u tych panów uznanie, jakiem mnie pragniecie zaszczycić. Pan nie byłeś dla mnie obcym, ponieważ pana znałem, ustąpiłem mu mego powozu, zapraszałem na śniadania... razem z nim wreszcie się bawiłem w czasie karnawału. Przytem jest panu przecież wiadome, iż ocalając go działałem w tej egoistycznej myśli, że wprowadzisz mnie pan do salonów paryskich. Wtedy uważać to mogłeś za słowa bez znaczenia, dziś wszelako przekonać się możesz, że ja istotnie przybyłem, ażeby zrealizować swoją filantropję, by mi zapłacono za moje „dobre uczynki“.
— Możesz hrabio być pewien, że dotrzymam obietnic i będziesz przez moich przyjaciół dobrze przyjęty. Co prawda, to pan tego wszystkiego, mówiąc szczerze i serjo, nie potrzebujesz. Przy pańskiem nazwisku, majątku, dowcipie (tutaj Monte Christo skłonił się z uśmieszkiem nieco ironicznym) — będziesz wszędzie, bez mojej rekomendacji, napewno z radością przyjmowany.
W jednej tylko rzeczy, myślę, mogę być, przypuszczam panu użyteczny: jeśli znajomość życia paryskiego, doświadczenie, przydać się mogą na coś panu — to jestem na jego usługi. Potrzebny będzie panu przedewszystkiem apartament, postaram się go wynaleźć. Nie śmiem proponować swego mieszkania, gdyż jest zbyt ciasne i skromne, a zresztą, szczerze przyznam — jestem do tego stopnia egoistą, że w mem mieszkaniu, prócz mnie, cień nie pomieściłby się nawet... chyba cień kobiety.
— O!... to zakrawa na zapowiedź małżeństwa jakby. Praw-