Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy, w gęstwinie drzew rozległego parku pałac okalającego, Wampa zostawił Teresę, mówiąc:
— Czekaj tu na mnie.
I znikł w ciemnościach.
Teresie przyszło czekać bardzo długo, zwłaszcza, że nie wiedziała ona, dokąd się udał jej ukochany i poco?
Ciszę nocy rozbudził jednak w końcu jakiś silny hałas. Teresa wychyliła się ze swego ukrycia i z przerażeniem ujrzała, że pałac hrabiego stoi w płomieniach. Gorzała mianowicie ta jego część, którą zajmowała córka hrabiego, piękna Karmenczyta.
W tej samej chwili zjawił się przed nią Wampa.
— Masz, ubieraj się — i rzucił jej pod nogi bogaty strój wieśniaczek toskańskich, jaki hrabianka miała na ostatnim balu maskowym, a ponadto bogatą skrzynkę z różanego drzewa, w której znajdowały się naszyjniki, kolczyki, naramienniki i szpilki z pereł, drogich kamieni i brylantów.
— Masz, ubieraj się — powtórzył.
Nieprzytomna ze szczęścia Teresa pochwyciła dane jej bogactwa i skryła się w gąszczu, z którego po jakimś czasie wyszła, przybrana jak wieszczka z gór.
Miała na sobie wielobarwną kaszmirową suknię, złote zausznice, sznury pereł na szyi, stanik nakoniec, był wprost usiany broszami z brylantów, szmaragdów i szafirów...
— Jestem — zawołała.
— A teraz, Tereso, czy jesteś gotową dzielić mój los zawsze i wszędzie?
— Tak, o tak, Luigi — odpowiedziała z błyskawicami dumy i szczęścia w oczach.
— I pójdziesz za mną wszędzie, na koniec świata choćby?
— Na dno piekieł nawet!
— A więc chodź, nie mamy czasu do stracenia...
Dziewczyna podała rękę kochankowi, nie zapytując nawet dokąd ją prowadzi. Luigi był jak młody bóg: silny, młody, wspaniały i nieposkromiony.
Poszli w las i w góry.