Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przystąpił więc do swego byłego towarzysza i zadał mu kilka pytań, na które otrzymał natychmiast odpowiedzi! Wiadomości, jakich mu dostarczył Jakób, były prawdziwe, nie było co do tego żadnych wątpliwości.
Szedł dalej. Na każdym kroku serce mu się ściskało na wspomnienie przeszłości. Wspomnienia lat dziecięcych, wspomnienia niczem niezatarte, odświeżały się w umyśle na każdym kroku, na widok każdego kamienia nieledwie.
Gdy dochodził do ulicy Noailles i spostrzegł aleję Meillan, nogi uginać się pod nim zaczęły, nie wiele brakowało, aby upadł pod koła mijającego go właśnie powozu. Wreszcie doszedł do domu, w którym zamieszkiwał jego ojciec.
Dantes oparł się o drzewo i przez chwilę, wpatrując się w okna izdebek ojca, tak pozostał; potem zbliżył się do drzwi, przestąpił próg i zapytał odźwiernej, czy niema czasem w domu mieszkania do najęcia; gdy mu odpowiedziano, że wszystkie zajęte, poprosił o zaprowadzenie go na piąte piętro i by pozwolono mu obejrzeć dwa znajdujące się tam pokoiki.
Prośba ta poparta została sztuką złota.
Szczupłe mieszkanko to zajmowało teraz młode małżeństwo, od tygodnia dopiero ze sobą żyjące.
Na widok młodej pary Dantes westchnął głęboko.
Widok mieszkania ojca wywarł na nim smutne wrażenie. Zmieniło się w niem wszystko. Inne były obicia i inne sprzęty. Mury jedynie pozostały te same, a i łóżko stało na tem samem, co dawniej miejscu.
Bezwiednie Dantes zalał się łzami. Niewątpliwie bowiem na tem miejscu jego ojciec oddał ostatnie westchnienie, wymawiając po raz ostatni imię syna.
Młode małżeństwo ze zdziwieniem spoglądało na przybysza, którego czoło wyrażało moc i siłę ducha, natomiast z oczu spływały łzy rzęsiste!
Boleść jednak ma w sobie coś ze świętości; młode małżeństwo nie otworzyło przeto ust, — cofnęło się w głąb pokoiku,