Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śliczny. Pola Elizejskie były ludzi pełne. Rzekłbyś pierwszy uśmiech wiosny. Wszystko wokoło mnie miało pozór świąteczny. Nie przypuszczałam, by promień słońca budził tyle radości, tyle słodyczy i pociechy.
„Spotkałam prawie wszystkich znajomych, zawsze wesołych, zawsze zajętych przyjemnościami. Co szczęśliwych, nie wiedzących o tem! Olimpia przejechała w eleganckim powozie, darowanym jej przez hrabiego de N. Usiłowała znieważyć mnie wzrokiem. Nie wie, jak daleka jestem od tych próżności. Pewien dzielny chłopiec, którego znam oddawna, pytał mi się, czybym nie jadła kolacyi z nim i jednym z jego przyjaciół, który pragnie mnie poznać.
„Uśmiechnęłam się smutnie i podałam mu rękę palącą od gorączki.
„Nie widziałam nigdy tak bardzo zdziwionej twarzy.
„Powróciłam o czwartej i jadłam obiad z apetytem.
„Przechadzka zrobiła mi dobrze.
„Gdybym wyzdrowiała!...
„Widok życia i szczęścia budzi chęć życia w tych, którzy wczoraj w samotności swej duszy i cieniu pokoju, pragnęli umrzeć jak najprędzej”.


∗             ∗

10 stycznia.
Nadzieja zdrowia była tylko marzeniem. Znów leżę w łóżku, z ciałem plastrami pokrytem, które mnie pieką. Chciej dziś ofiarować komu to ciało, za któ-