Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Krwi strawą, na kęs ciała twego wraz się rzuci
I będzie, nieproszony gość, w żarłocznej chuci
Codziennie się skradając, twą czarną wątrobą
Straszliwy głód swój sycił. A końca już z tobą,
Znoszącym takie męki, nie będzie dopóty,
Dopóki się nie zjawi bóg, co, twojej lutej
Męczarni pragnąc ulżyć, zejdzie w Hadu ciemnie,
W czeluścię Tartarową. To wiedząc przeze mnie,
Zastanów się! Nie zmyśla mój język, nie trwoży
Groźbami, mówi prawdę! Wszakże wardze bożej
Zeusowej kłamstwo obce; ziści się, co powie.
Więc rozważ to, roztrząśnij dobrze w swojej głowie.
Ażebyś wreszcie doszedł do myśli tej wątku,
Że upór nie powinien być panem rozsądku.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Zda mi się Hermes słuszną wypowiedział radę
Chce, iżbyś rzucił upór i bezpłodną zwadę.
Posłuchaj, niech się duch twój roztropnością rządzi.
Albowiem wstyd to wielki, jeśli mędrzec błądzi.
PROMETEUSZ.
Dawno mi znana tej nauki treść!
Lecz ja wiem dobrze, iż nie zhańbion wróg,
Jeżeli wróg mu szarpie jego cześć.
Niechże naciągnie swój płomienny łuk,
Dwuzębnym berłem niech godzi w mój kark!
Od jego grzmotów niechaj zadrży w krąg
Ogrom powietrza! Niech zerwie się wark
Wichrów szalonych! Chciwe krwawych mąk.
Niech rozpętają złość swą stada burz,
Ziemię na strzępy niech starga ich szpon!
Niech się zakłębią głębie wszystkich mórz