Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

HERMES.
O rozważ, czy ten hardy upór cię ocali?
PROMETEUSZ.
Już wszystkom ja rozważył i zarządził.
HERMES.
Nieba!
Zastanów się, szaleńcze, zastanów, jak trzeba
Rozsądku, aby wiedzieć, co dobre, co szkodzi.
PROMETEUSZ.
Poprzestań-że mnie topić w pustych słów powodzi!
Wiedz o tem, że mnie żadna nie przymusi trwoga,
Bym miał nienawistnego zaklinać tu Boga,
Bym, tchórz najostatniejszy, załamywał ręce
Niewieścim obyczajem i żebrał, aż męce
Tych więzów kres położy!... Nie moją to rzeczą!
HERMES.
Napróżno-m tyle mówił; snać już nie wyleczą,
Nie zmiękczą cię me prośby! Jak ten rumak młody,
Raz pierwszy zaprzągnięty, rozbijasz przeszkody,
Wędzidło gryziesz, dęba stajesz i, niesforny,
Rwiesz lejce poza sodą. Lecz duch twój przekorny
Omamion: nie jest siłą upór, jeśli straży
Rozsądku nie podlega! Niech serce twe zważy,
Na jakie będziesz jeszcze wystawion wichury,
Na jaką falę cierpień, jeżeli tak z góry
Odrzucasz moją radę! Śród łyskań i gnomów
Zeus strzaska tę opokę na kawały złomów,
Zaś postać twą nieszczęsną okrutnie pogrzebie
W otchłannym, pełnym mroków nieprzebytych żlebie.
A światło kiedy ujrzysz znów po długim czasie,
Wnet Zeusa pies skrzydlaty, orzeł, co się pasie