Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jest chwila wyzwolenia, a oto twa strzała
Ostatniej mi nadziei pociechę zabrała!...
ORESTES.
Tak, juścić jabym wolał zawitać tu w gości,
Nie smutne, lecz radosne niosąc wiadomości.
Gościnnabym-ci przyjaźń szczęsnych gospodarzy
Uzyskał — a ponad to cóż tu więcej waży
Dla gościa? Ale-ć takie dałem przyrzeczenie:
Za serca idąc głosem, wyznać się nie lenię,
Najdroższym Orestesa kłamać ja nie mogę.
KLYTAIMESTRA
Niemniej nam jesteś miły; za daleką drogę
Otrzymasz, co-ć się godzi w naszym domu; przecie
Kto inny byłby przyniósł te wieści. Będziecie
Spoczynek mieć po trudach, miłe goście moje!
Czas wytchnąć wam największy.

Do sługi.

Prowadź na pokoje
Tych panów. Nie odstępuj, bądź im na usługi.
Przygotuj co potrzeba, iżby po tej długiej
Podróży miały członki ich wszelką wygodę.
Za wszystko mi odpowiesz, jeśli się zawiodę
Na tobie.

Do Orestesa.

Teraz pójdę. Me usta zaniosą
Wiadomość panu domu. Przyjacielskim głosom
Powierzyć trzeba sprawę — niechaj, jak wypada,
Pomocną nam dziś będzie ich przeświatła rada.

Klytaimestra znika ze służebnicami w drugich drzwiach, sługa z gośćmi wychodzi drzwiami głównemi.