Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnej sieni, obwąchał wszystkie kąty i nic nie znalazł. Zbliżył się teraz do kredensu, od którego drzwi były niedomknięte, tak że tylko przez szparę dobywała się do sieni strużka światła. Pies podsłuchiwał pod drzwiami i słyszał jedynie chrapanie zaspanego lokaja; podniósł przeto łapę i roztwarł drzwi na tyle, aby się mógł przedostać wewnątrz. W kredensie również nie znalazł nic godniejszego uwagi, parę tylko okruchów mimochodem połknął na prędce. Ale z boku po prawej stronie znajdował się wygodny pokoik Miałeckiego, w tej chwili stojący otworem, bo właśnie hrabina zadzwoniła na kamerdynera, aby mu oddać list do księdza Rodowicza. Z tego pokoiku przedziwnie coś pachniało. Brylant łypnął chytrze okiem i dostrzegł nawpół wypitą szklankę herbaty, przy niej zaś leżał na talerzyku jeden butersznit jeszcze niedojedzony, a drugi duży i nietknięty. Był to spory kawałek chleba, grubo posmarowany masłem, a z wierzchu nakryty płatem sztufady. Gdyby człowiek posiadał węch psa, doznawałby znacznie więcej rozkoszy gastronomicznych. Brylant zapalił się do butersznita. Przy stole stało krzesło, z którego dopiero co wstał Miałecki, wezwany do gabinetu pani. Pies wskoczył na krzesło, szybko połknął niedojedzony kawałek, a następnie bez zwłoki czasu i wielce umiejętnie objął zębami drugi cały, wonny butersznit; poczem zeskoczył z lekkością kota i właśnie już był w ciemnej sieni, kiedy Miałecki wychodził od hrabiny.
Brylant rwał teraz całym pędem do altany; tutaj wpadł, znowu się położył jak długi obok Majcherka, drzemiącego pod stołem, i rozpoczął wyciągać ze zdobyczy korzyści na rzecz własnego organizmu. Najprzód ciął butersznit tak, że go rozpłatał na dwie części. Chłopiec, obudzony przybyciem psa, poczuł zimno, chciał się przytulić do ciepłej skóry swego towarzysza i wyciągnął ku niemu obie ręce; jedną ręką namacał w ciemności właśnie kawałek butersznita, dotykiem poczuł chleb powszedni i począł jeść, a pies wcale mu nie zazdrościł. Brylant prędzej spożył swoją połowę, więc zaczął