Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
CLXXXV
ZDRAJCA


Z bramy więzienia wynoszą pod strażą
Ze czterech desek zbitą trunę białą,
Na wóz rzucają, za miasto wieść każą,
To więźnia ciało!

Więc Bóg zakończył jego długie męki?
Wezwał go z jamy do raju-ogrójca?
Nie, — to bezbożnik, z własnej zginął ręki,
To samobójca.

Nie był uczczony zgon jego dzwonami,
Nie odprawiono po nim mszy w kościele,
Za truną nie szli ni krewni ze łzami,
Ni przyjaciele.

Bo żeby cara zyskać przebaczenie,
On narodowym stał się winowajcą,
I dawszy braci swych na umęczenie,
Był wolnym — zdrajcą.

Grobowiec jego przy drodze rozstajnej
Pielgrzym ze wstrętem i ze zgrozą mija
Nie zmówi nawet modlitwy zwyczajnej:
Zdrowaś Maryja.