Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KALLIOPE[1]

Siostry, co wam się stało? Czyście zaszły w głowę?
Żadnaż to nie pamięta, że, dziś dnie Janowe?
Na Jana cześć po niebie jambów szuka Adam.
Zaraz mu biegnę pomóc,na kulbakę siadam.
Bo Jan uczeń Kalliopy,
Bo, gdy się na Parnas wdzierał,
Ja mu sama kułam stopy,
Z moich rąk wieńce odbierał.
Jan mój uczeń, Jan mój liryk:
Ja mu splotę panegiryk.


ERATO[2]

Co, co, co? Śmiech, ugryzki, obelga wyraźna!
Co? tak wielkiego męża wystrychnąć na błazna?
Co? onże-by miał stroić waszecine liry?
Przywykł szczęk mieczów słyszeć, wielbić bohatyry.
Pomnisz, jak wnętrznej ulgę chcąc przynieść żałobie,
Błąkał się wśród pustyni i wsparty na grobie,
Skoro noc ziemię w zawój otuliła głuchy,
Pieniem z mogił[3] wywołał bohatyrów duchy.
I z larwą zemsty pędząc kraju zdrajce niecne,
Przyszłe im męki palił i odkrył obecne?
Stój więc! Niechaj Erato na, kulbakę leci!
Od niej chwałę epiczni zyskują poeci.


MUZA

I ja też nie ustąpię, choć już wrzawa wielka,
Ja, z Muz pierwsza, wymowy ja nauczycielka,[4]
Co jeszcze w pośrzód żaków sądowej niesnaski
W głosy Jana sypałam oratorskie kraski.

  1. muza poezji właściwie epickiej, nie lirycznej
  2. muza poezji miłosnej, nie epickiej.
  3. Czeczot czytał u filomatów Dumę nad mogiłami Francuzów <poległych w wojnie 1812 r.>.
  4. Klio, muza historji i wymowy.