Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On dotąd sam nie walczył (bo bronią kanony[1]
       480 Księdzu bić się), lecz jako człowiek doświadczony,
Dawał rady, plac boju z różnych stron obchodził,
Wzrokiem, ręką walczących zachęcał, przywodził,
I teraz woła, aby do niego się łączyć,
Uderzyć na Rykowa, zwycięstwo dokończyć.
       485 Tymczasem przez posłańca wskazał do Rykowa,
Że jeżeli broń złoży, życie swe zachowa;
Jeżeli zaś oddanie broni będzie zwlekać,
Robak każe otoczyć resztę i wysiekać.

Kapitan Ryków wcale nie prosił pardonu;[2]
       490 Zebrawszy koło siebie pół batalijonu,
Krzyknął: „Za broń!“ wnet szereg karabiny chwyta,
Chrząsnęła broń, a była już dawno nabita;
Krzyknął: „Cel!“ rury rzędem zabłysnęły długim;
Krzyknął: „Ognia koleją!“ grzmią jeden po drugim.
       495 Ten strzela, ten nabija, ten chwyta do ręki,
Słychać świsty kul, zamków chrzęsty, stęflów dźwięki.[3]
Cały szereg zdaje się być ruchomym płazem,
Który tysiąc błyszczących nóg wywija razem.

Prawda, że jegry byli mocnym trunkiem pjani,
       500 Źle mierzą i chybiają, rzadko który rani,
Ledwie który zabije; przecież dwóch Maciejów
Już zraniono i poległ jeden z Bartłomiejów.
Szlachta z niewiela rusznic zrzadka się odstrzela,
Chce szablami uderzyć na nieprzyjaciela,
       505 Ale starsi wstrzymują; kule gęsto świszczą,

  1. kanony = prawo kanoniczne, kościelne.
  2. pardon (z francuskiego), przebaczenie, darowanie życia.
  3. mistrzowskie dobranie wyrazów, naśladujących szczęk wojenny: kul, zamków, chrzęsty stęflów dźwięki.