Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rażą, spędzają, wkrótce dziedziniec oczyszczą,
Już aż po szybach dworu zaczynają dzwonić.

Tadeusz, który został w domu kobiet bronić
Z rozkazu stryja, słysząc, że coraz to gorzéj
       510 Wre bitwa, wybiegł; za nim wybiegł Podkomorzy,
Któremu Tomasz wreszcie przyniósł karabelę;
Śpieszy, łączy się z szlachtą i staje na czele.
Bieży, broń wzniósłszy, szlachta rusza jego śladem;
Jegry przypuściwszy ich[1], sypnęli kul gradem.
       515 Legł Isajewicz, Wilbik, Brzytewka raniony.
Zaczem wstrzymują szlachtę Robak z jednej strony,
A z drugiej Maciej. Szlachta ostyga w zapale,
Ogląda się, cofa się; widzą to Moskale:
Kapitan Ryków myśli ostatni cios zadać,
       520 Spędzić szlachtę z dziedzińca i dworem owładać.

„Formuj się do ataku! — zawołał, — na sztyki![2]
Naprzód!“ Wnet szereg, rury wytknąwszy jak tyki,
Schyla głowy, zrusza się i przyśpiesza kroku.
Darmo szlachta wstrzymuje zprzodu, strzela zboku,
       525 Szereg już pół dziedzińca przeszedł bez oporu;
Kapitan, pokazując szpadą na drzwi dworu,
Krzyczy: „Sędzio! poddaj się, bo dwór spalić każę!“
„Pal — woła Sędzia — ja cię w tym ogniu usmażę“.

O, dworze Soplicowski! jeśli dotąd całe
       530 Świecą się pod lipami twoje ściany białe,
Jeśli tam dotąd szlachty sąsiedzkiej gromada
Za gościnnemi stoły Sędziego zasiada:

  1. przypuściwszy ich = nie strzelając zrazu, aż gdy się przybliżyli.
  2. na sztyki = na bagnety.