Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       555 Czy procesować, czyli zawierać układy,
Nie działo się w Dobrzynie nic bez Maćka rady.
Wpływu takiego starzec bynajmniej nie szukał;
Owszem, ciał się go pozbyć, klijentów[1] swych fukał,
I najczęściej wypychał milczkiem za drzwi domu.
       560 Rady rzadko udzielał i nie lada komu;
Ledwie w niezmiernie ważnych sporach lub umowach
Pytany, wyrzekł zdanie i w niewielu słowach.
Myślano, że dzisiejszej podejmie się sprawy
I stanie swą osobą na czele wyprawy;
       565 Bo bijatykę lubił niezmiernie zamłodu,
I był nieprzyjacielem moskiewskiego rodu.

Właśnie staruszek chodził po samotnym dworze,
Nucąc piosenkę: „Kiedy ranne wstają zorze“,[2]
Rad, że się wypogadza. Mgła nie szła do góry,
       570 Jak się dziać zwykło, kiedy zbierają się chmury,
Ale coraz spadała. Wiatr rozwinął dłonie
I mgłę muskał, wygładzał, rozścielał na błonie;
Tymczasem słonko zgóry tysiącem promieni
Tło przetyka, posrebrza, wyzłaca, rumieni.
       575 Jak para mistrzów w Słucku lity pas wyrabia,
Dziewica siedząc w dole krośny ujedwabia
I tło ręką wygładza, tymczasem tkacz zgóry
Zrzuca jej nitki srebra, złota i purpury,
Tworząc barwy i kwiaty; tak dziś ziemię całą
       580 Wiatr tumanami osnuł, a słońce dzierzgało.

Maciej ogrzał się słońcem, zakończył pacierze,
I już się do swojego gospodarstwa bierze.

  1. klijent (z łaciny), szukający porady.
  2. piosenkę modlitewną Karpińskiego.