Nagle ni stąd ni zowąd przed światem zabłyśnie,
Wtenczas każdy się do niej przez ciekawość ciśnie,
135
Wszystkie jej ruchy, rzuty oczu jej uważa,
Słowa jej podsłuchiwa i drugim powtarza;
A kiedy wejdzie w modę raz młoda osoba,
Każdy ją chwalić musi, choć i nie podoba.
Znaleźć się, spodziewam się, że umiesz; w stolicy
140
Urosłaś. Choć dwa lata mieszkasz w okolicy,
Nie zapomniałaś jeszcze całkiem Petersburka.
No, Zosiu, toaletę rób[1], dostań tam z biurka,
Nagotowane znajdziesz wszystko do ubrania.
Spiesz się, bo lada chwila wrócą z polowania“.
145
Wezwano pokojową i służącą dziewkę,
W naczynie srebrne wody wylano konewkę.
Zosia jak wróbel w piasku, trzepioce się, myje
Z pomocą sługi ręce, oblicze i szyję.
Telimena otwiera petersburskie składy,
150
Dobywa flaszki perfum, słoiki pomady,
Pokrapia Zosię wkoło wyborną perfumą,
(Woń napełniła izbę), włos namaszcza gumą.
Zosia kładnie pończoszki białe, ażurowe,[2]
I trzewiki warszawskie białe, atłasowe.
155
Tymczasem pokojowa sznurowała stanik,
Potem rzuciła na gors pannie pudermanik;[3]
Zaczęto przypieczone zbierać papiloty,[4]
Pukle, że nazbyt krótkie, uwito w dwa sploty,
Zostawując na czole i skroniach włos gładki.
160
Pokojowa zaś świeżo zebrane bławatki,
Uwiązawszy w plecionkę, daje Telimenie,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/196
Ta strona została przepisana.