Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       80 Jak wracająca w drzewo rodzime dryjada.[1]
Znowu cicho.

Wtem gałąź wstrzęsła się trącona,
I pomiędzy jarzębin rozsunione grona,
Kraśniejsze od jarzębin zajaśniały lica:
To jagód, lub orzechów zbieraczka, dziewica.
       85 W krobeczce z prostej kory, podaje zebrane
Brusznice świeże, jako jej usta rumiane;
Obok młodzieniec idzie, leszczynę nagina,
Chwyta wlot migające orzechy dziewczyna.

Wtem usłyszeli odgłos rogów i psów granie:[2]
       90 Zgadują, że się ku nim zbliża polowanie,
I pomiędzy gałęzi gęstwę, pełni trwogi,
Zniknęli nagle z oczu, jako leśne bogi.[3]

W Soplicowie ruch wielki. Lecz ni psów hałasy,
Ani rżące rumaki, skrzypiące kolasy,[4]
       95 Ni odgłos trąb, dających hasło polowania,
Nie mogły Tadeusza wyciągnąć z posłania;
Ubrany padłszy w łóżko, spał jak bobak[5] w norze.
Nikt z młodzieży nie myślił szukać go po dworze,
Każdy sobą zajęty, śpieszył, gdzie kazano;
       100 O towarzyszu sennym całkiem zapomniano.

On chrapał. Słońce w otwór, co śród okienicy
Wyrznięty był w kształt serca, wpadło do ciemnicy

  1. driada, grecka nimfa, zamieszkująca drzewa.
  2. psów granie = ujadanie, szczególnie charakterystyczne przy gonieniu zwierzyny.
  3. leśne bogi greckie: fauny, satyry, Pan i t. p.
  4. kolasa = wóz prosty; już Gwagnin narzekał na „skrzypiące ruskie kolasy“.
  5. bobak, z rodziny wiewiórek, żyje w norach.