Jedna ręka na szabli, a drugą do stoła
Przywoławszy dwie strony: „Uciszcie się!“ woła.
890
Marząc i kończąc pacierz wieczorny, pomału
Usnął ostatni w Litwie Woźny trybunału.
Takie były zabawy, spory w one lata
Śród cichej wsi litewskiej, kiedy reszta świata
We łzach i krwi tonęła, gdy ów mąż, bóg wojny,[1]
895
Otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny,
Wprzągłszy w swój rydwan[2] orły złote obok srebnych,
Od puszcz Libijskich[3] latał do Alpów podniebnych,
Ciskając grom po gromie w Piramidy, w Tabor,
W Marengo, w Ulm, w Austerlitz. Zwycięstwo i Zabor[4]
900
Biegły przed nim i za nim. Sława czynów tylu,
Brzemienna imionami rycerzy, od Nilu
Szła hucząc ku północy, aż u Niemna brzegów
Odbiła się, jak od skał, od Moskwy szeregów,
Które broniły Litwę murami żelaza
905
Przed wieścią, dla Rosyji straszną jak zaraza.
Przecież nieraz nowina, niby kamień z nieba,
Spadała w Litwę. Nieraz dziad żebrzący chleba,
Bez ręki lub bez nogi, przyjąwszy jałmużnę,
Stanął i oczy wkoło obracał ostróżne.
910
Gdy nie widział we dworze rosyjskich żołnierzy,
Ani jarmułek, ani czerwonych kołnierzy,[5]
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/074
Wygląd
Ta strona została przepisana.