Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Chodź za mną! w świat ten gnijący i chory,
„Przez drogi pełne klątwy i rozpaczy,
„Między skowane w łańcuchach upiory,

„Pomiędzy również upiornych siepaczy,
„Brodzących we krwi, którym wciąż się zdaje,
„Że o nich przyszłość świata się zahaczy.

„Chodź za mną w znojów nieprzebranych kraje!
„Lepsze są one, niźli wyobraźni
„Kłamliwych widzeń utracone raje.

„Niech cię nie straszy długość ciężkiej kaźni,
„Ani zasmuca wierzchnej pleśni zgniłość:
„Stąpaj bez wspomnień, żalu i bojaźni,

„I zerwij dawną z grobami zażyłość,
„I całą przeszłość marzeń chciéj zostawić —
„Aby cię znowu nie zbłąkała miłość.

„To, co upadło, musi w rdzy się strawić
„I pod martwości szatą taić skrycie,
„Bez próżnych pokus, aby siebie zbawić...

„Nienadwątlone niczem — nowe życie,
„Któremu niańczy grób ten, jak kołyska,
„Nim niemowlęce odrzuci spowicie

„I rzeczywistą siłę lotu zyska!
„Niech więc nie jęczy cichy proch człowieczy
„Pod stopą, co go depcze i uciska,