Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Ja nie przychodzę jako pocieszyciel
„Zatruwać przyszłość miłością zgnilizny,
„Ale sąd niosę, wszechwładny niszczyciel —

„A miecz wyroków, wolny od trucizny,
„Jest obosiecznym i, zadając ciosy,
„Zasklepia razem ciężkie wieków blizny.

„Długo was pieścił Cherub złotowłosy
„I nad lichemi próchnami się się[1] bawił,
„Wmawiając wielkość w strzaskane kolosy:

„A przecież z gruzów kolumn nie wystawił,
„I życia nie wlał w umęczone prochy;
„Tylko je w tęczy krwawéj przez świat spławił,

„Mistyczną pieśnią napawając śpiochy,
„A odurzone siedmiu niebios blaskiem
„Rzucił w ciemności ów aniołek płochy.

„Ja więc przychodzę jako burza z trzaskiem
„Deptać doszczętnie zgniecione owady,
„Połowicznego istnienia obrazkiem

„Zadowolone, byle ujść zagłady,
„A życiu, które wyższych szczebli sięga,
„Dziś krępujące usunąć zawady.

„Oto jest moja tajemna potęga,
„Co ma odnawiać bezpłodne ugory!
„I oto jarzmo, w które ludy wprzęga!

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; niepotrzebnie zdwojony wyraz się.