Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oficerowie dość głośno wyrażali swą zazdrość że nie mogli zająć miejsca Adasia w powozie, obok pięknej pani. Krótko to trwało, wnet pani Helena usiadła do powozu i skinieniem głowy odpowiedziawszy na ukłony oficerów, dała znak furmanowi żeby ruszał. Pomimo turkotu kół, do uszu odjeżdżających doleciały okrzyki oficerów, rozgłaszane na cześć piękności Heleny. Jeden szczególniej zagłuszył inne:
Mord’s weib! Mord’s weib!
Słysząc to Helena, rozśmiała się jak pensionarka i w przystępie dobrego humoru zwróciła się do Adasia:
— Jacyż oni zabawni! Jacy śmieszni.... Prawda, że ty Adasiu nigdy taki śmieszny nie będziesz? Prawda?...
Adaś miał olbrzymią ochotę powiedzieć jej, że nic śmiesznego nie widzi w tem uwielbieniu oficerów dla jej piękności, i że sam by to samo robił, gdyby był na ich miej-