Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/650

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W takim razie po co tyle ostrożności ochraniania go?
— Dla tego że ten biedny chłopiec kocha mnie, i mógłby w chwili złości...
— Mógłby, przerwała Rozeta, bić się z tym którego kochasz i zabić go.
— A zapewnie.
— Widzę że pani pojmujesz co to litość, miłosierdzie: jednakże na miejscu pani inaczéj bym sobie postąpiła.
— I cóżbyś zrobiła?
— Pozwoliłabym, żeby rzeczy szły swoją drogą.
— I cóżby ztąd za korzyść wynikła?
— Wynikłby pojedynek, to jest nowa sława dla pani.
— A jeżeli len drugi zabiłby Edwarda?
— W takim razie pani by się pozbyła przeszłości która ją nudzi.
— A gdyby Edward tamtego zabił?
W takim razie, pani chroni się miłości, to jest wielkich boleści i cierpieli, i będzie się musiała pocieszyć, bo złe będzie bez ratunku, a tym sposobem uwolni się pani od przyszłości, która ją zasmuca.
— Jest rzecz której zapominasz.