bon otrzymał w ramię strzał z kuszy, strzał coby dla kogo innego nie był śmiertelnym; przecież, chociaż wszystko możemy przypadkom przypisać, oko, ucho i ramię były przyczynami żałoby Francyi, jak sobie przypominam wiersze twojego Bussego.
— Jakie wiersze?... — zapytał Henryk.
— Alboż ich nie znasz?... — odparł Chicot.
— Nie znam.
— Widać ze jesteś prawdziwym królem, gdy ci podobne ukrywają rzeczy, Słuchaj więc:
Trzech królów poszło do grobu;
We Francyi pusto i głucho.
— Ciszej! twój brat o czemś ważnem rozmawia — rzekł Chicot.
— A dalej?... — zapytał król.
— Powiem ci później; niechaj Bussy resztę wierszy dorobi.
— Co chcesz powiedzieć?
— Chciałem powiedzieć, że dwóch figur do całości familijnej brakuje; ale słuchaj uważnie bo teraz Gwizyusz mówi.